piątek, 14 sierpnia 2009

Chwile szczęścia, dla których warto żyć


Te półtora miesiąca w Polsce minęło może nie jak jeden, a jak dwa no może trzy dni. Ciężko się wraca, odsuwa tamten świat na bok i próbuje na nowo wejść w tą codzienną rzeczywistość.
Na początku wesele, szalona zabawa do rana, radość. Później obóz baardzo emocjonalne 3tygodnie spędzone na początku z Dywizjonem a później z Horyzontem, do którego w końcu przywykłam i dumna jestem, że mogę tam być. Dywizjon ciągle będzie w sercu, ale teraz liczy się Horyzont. Aj z tyloma ludźmi udało mi się złapać lepszy kontakt, poznać ich od innej strony. Świetny był ten wyjazd, kompletnie inny w porównaniu z wcześniejszymi. Tyle uczuć się przeze mnie przewinęło wtedy, bo i miłość, złość, gniew, euforia radości, zaskoczenie, podniecenie. Dzięki.
Później ten spontan z Bieszczadami, ajj to to już w ogóle 'dobry motyw' był;) widoki, wiatr, trudy wędrówki, słońce. Strasznie mi to podładowało akumulatory, dzięki dla Kasika=)
Trud rozstania został mi teraz, tęsknota i wspomnienia. Bo życie nie zawsze układa się po naszej myśli.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz