czwartek, 27 sierpnia 2009

A, B, A*, A


"At this moment, there are 6 billion, 4 hundred, 71 million, 8 hundred, 18 thousand, 6 hundred, 71 people in the world*. Some are running scared.. some are coming home. Some tell lies to make it through the day.. others are just now facing the truth. Some are evil men at war with good, and some are good.. struggling with evil. 6 billion people in the world, 6 billion souls and sometimes.. all you need is 1."
*Dane trochę nie na czasie;)

Tak... jest się nawet z czego cieszyć, otóż results day came up dzisiaj przynosząc niczego sobie wyniki, a przede wszystkim zaliczyłam mój wędrowniczy wyczyn, o!
Poza tym zdrowa jestem, słońce świeci, ciasto w lodówce, kubuś na stole, dobra muzyka gdzieś w głośnikach, więc nie ma co narzekać, trzeba się z małych rzeczy cieszyć.
Jakieś mnie takie harcerskie rozmyślania ostatnio naszły, nie wiem coś robić mi się po prostu zachciało, jakieś zbiórki, biwaki i czy co jeszcze innego.
Nudzi mi się tak w ogóle, co złe jest.

Czekamy na jutro i na dobre, mam nadzieje, jutrzejsze informacje.

pa!

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

po szynach ospale


ruszyła maszyna
dzwonimy, planujemy, próbujemy zmieniać i ulepszać sobie życie. Taki jest zamiar przynajmniej, a jak wyjdzie się zobaczy, dobrej myśli trzeba być, a co!
Dzięki wielkie, pokłony i w ogóle w kierunku złotych ludzi z Reja, toż to oni prawie jak druga mama i tata.

niedziela, 16 sierpnia 2009

Rozdroża


Wiele rzeczy mi gdzieś umyka, przebiega obok mnie a ja nie zdążam ich złapać. Tak jest i z blogiem, bo wiele różnych rzeczy chciałabym napisać, a jak już przychodzi co do czego dostają się tu tylko jakieś skrawki, tego co myślę. Tak samo jest też i z życiem, wiele rzeczy przecieka mi przez palce, nie mogę ich zatrzymać, nacieszyć się nimi, zasmakować, poczuć. Wiem, że świat jest okrutny, że trzeba wybierać i że życie mamy tylko jedno, więc nie możemy później zobaczyć, zdecydować czy ta drogą, którą wybraliśmy była rzeczywiście lepsza od tej drugiej. Chciałabym sobie to życie jakoś ułatwić, umilić bo jeżeli jest taka możliwość to bez sensu jest być masochistą i skazywać się na smutek, który nie prowadzi do niczego. Ale tu pojawia się ten dylemat wybrania którejś drogi, bo teoretycznie wiem, że ta powinna być lepsza, ale kurcze a jak to okaże się jednak błędem, jeżeli to co pozornie uważam za dające mi szczęście- zawiedzie??
Boję się wybrać, boję się kolejnych zmian, bo łatwiej jest trwać w tym bezpiecznym smutku, niż rzucić się w wir zmian, które mają prowadzić do szczęścia( jeżeli to rzeczywiście będzie szczęście)
Stoję na rozdrożu i waham się którą wybrać drogę.

piątek, 14 sierpnia 2009

Chwile szczęścia, dla których warto żyć


Te półtora miesiąca w Polsce minęło może nie jak jeden, a jak dwa no może trzy dni. Ciężko się wraca, odsuwa tamten świat na bok i próbuje na nowo wejść w tą codzienną rzeczywistość.
Na początku wesele, szalona zabawa do rana, radość. Później obóz baardzo emocjonalne 3tygodnie spędzone na początku z Dywizjonem a później z Horyzontem, do którego w końcu przywykłam i dumna jestem, że mogę tam być. Dywizjon ciągle będzie w sercu, ale teraz liczy się Horyzont. Aj z tyloma ludźmi udało mi się złapać lepszy kontakt, poznać ich od innej strony. Świetny był ten wyjazd, kompletnie inny w porównaniu z wcześniejszymi. Tyle uczuć się przeze mnie przewinęło wtedy, bo i miłość, złość, gniew, euforia radości, zaskoczenie, podniecenie. Dzięki.
Później ten spontan z Bieszczadami, ajj to to już w ogóle 'dobry motyw' był;) widoki, wiatr, trudy wędrówki, słońce. Strasznie mi to podładowało akumulatory, dzięki dla Kasika=)
Trud rozstania został mi teraz, tęsknota i wspomnienia. Bo życie nie zawsze układa się po naszej myśli.

wtorek, 5 maja 2009

where...


... do you go when you lonely?

właśnie - gdzie mam iść?

niedziela, 26 kwietnia 2009

25/04

na gitarowanie mnie dzisiaj naleciało, tak zupełnie spontanicznie, a kiedy palce powiedziały nie, zaczęły się śpiewy akapella. Kurcze brakuje mi, bardzo mi brakuje piosenki obrzędowej Dywizjonu, pożegnania dnia i śpiewania przed posiłkami, ale naszej "Ptaki Ptakom' to już najbardziej, przyzwyczaja się człowiek do takich rzeczy.

Ciekawe tak w ogóle jaka jest obrzędowa piosenka Horyzontu??

A Beaufighter wygrał Grę Lubelską! :)
Brawa dla nich, pokazały na co je stać!

Śmiesznie się za korepetytora od matematki wczoraj robiło, szczególnie gdy hmm nigdy bym nie pomyślała, że ta osoba do mnie podejdzie. A jacy się ludzie mili robią jak czegoś chcą;)
Ale nie ważne, przynajmniej się przydałam do czegoś;)

środa, 22 kwietnia 2009

Pogoda na...



'Another airplane, another sunny place
I'm lucky, I know, but I want to go home
I got to go home
Let me go home
I'm just too far from where you are
I want to come home'
Michael Buble -Home
<--a tam z tyłu mój obecny 'dom'

A dzisiaj podobno jest Międzynarodowy Dzień Ziemi, dlatego też słońce przyświecało dość konkretnie próbując trochę uśmiechu na twarzach zasiać.


Po notorycznym oglądaniu Step up 2
-u're amazing little dancer, u know that?
-little?
przyszła pora na One Tree Hill. Trzeba sobie akoś poprawiać humor.


Internet może nam oprócz czasu zabierać i ochotę na cokolwiek innego, weszłam tylko po to żeby napisać posta, a jak zwykle powłaziłam na milion innych bzdur.



Denerwuje mnie, no wkurza jak nic, kiedy ja się w końcu przestanę tak garbić?



Dzisiaj bez gwiazd, ale za to pachniało ładnie, czym? Może czereśnia, a może po prostu pachnący żywopłot- nie wiem. Wczoraj pewnie tez tak było, tylko tego nie czułam. Nie zawsze widzimy, słyszymy, czujemy te proste, drobne rzeczy, szukając czegoś większego, tylko po co, i co to tak naprawdę to ‘ większe’ jest? Wmawiam sobie nieraz pewne rzeczy, ale już koniec, stop!Namieszałam…
Anyway, wieczory nadal zimne, a może to tylko mi jest zimno?



'I don’t want to be anything other than what I’ve been trying to be lately
All I have to do is think of me and I have peace of mind
I’m tired of looking ‘round rooms wondering what I gotta do
Or who I’m supposed to be
I don’t want to be anything other than me'
I don't want to be - Gavin DeGraw

Sparkling soft drink with vegetable extracts

-zapisane wczoraj, zamieszczone dzisiaj-

Siedziałam dzisiaj na krawężniku, czekając na samochód któremu chyba się nie śpieszyło. Słońce grzało mi nogi, a ciepły wiatr mieżwił włosy, było mi tak dobrze, swobodnie, wolno i jeszcze - a może lepiej- a mimo wszytsko słowa piosenki, której właśnie słuchałam, tak dobrze odzwierciedlały moją duszę:
"And I don’t want the world to see me ’
cause I don’t think that they’d
Understand
When everything’s made to be broken
I just want you to know who I am"

-and actually the day seemed to be crap, but u know? stars came out tonightże to wielkie szczęście zobaczyć je tutaj.

-zieleniłam się-
-milczałam-
-odkrywałam jak działa na nas muzyka-
-nie myślałam-
-przeżywałam i wyobrażałam-
-skakałam-
-nawracałam-
cóż kobieta zmienną jest.

Może by znowu zaczać się uczyć??

co do tytułu, zastanawiam się jakie 'vegetable extracts' ma ta coca cola??

czwartek, 16 kwietnia 2009

Szansa


'Mówił, że nie czuje się ani szczęśliwy, ani nieszczęśliwy i dlatego nie może tak dłużej żyć. Każdy człowiek doświadcza czasem cierpienia i czasem życie traci dla niego sens.'
"Weronika postanawia umrzeć" P. Coelho

Nie wiem czy będę potrafiła, czy znajdę swój własny styl. Zawsze szukałam siebie i czegoś dla siebie w kimś innym 'o on/ona fajnie pisze, hmm może i ja tak zaczę' kopiowanie i tak nigdy nie wychodziło a i oszukiwać siebie już nie mam zamiaru. Po prostu być sobą tak na 100% co nie znaczy, że nie szukać kogoś kto pokaże jak żyć. Dobre urodzinowe życzenia ostatnio dostałam: 'charakterów, którymi warto przesiąkać, ale przy tym bliskości z wartością jaką jesteś' taak taką bym chciala być, taką się stać. Mam nadzieję, że uda mi dzięki temu spełnić moje 'naramiennikowe' zadanie, czyli wykreować swój ideał wędrownika i porównać go do siebie, ale to tak przy okazji napisania tego co tak ciężko mi czasami wypowiedzieć.

Kolejny szary dzień, słońcu chyba znudziło się zaglądać tutaj do nas na wyspy, naprawdę nie wiem jak ci Brytyjczycy tak od małego mogą się tak bez słońca wychowywać, smutne to. Szary dzień, szara ja bez ochoty na cokolwiek, no może oprócz spania, chociaż w sumie i tego mam już dosyć. Przydałby się ktoś, kto pomógł by wstać, odrodzić się, naładować ponownie energią, tiaa tyle że gdzie teraz takiego szukać. Wszyscy są tam, 'za morzem' ze swoimi problemami, radościami, zajęciami. Zawsze było mi ciężko poznać kogoś nowego, otworzyć się na niego ze sowimi problemami. Ale czy tamci rzeczywiście mogliby pomóc, czy ja sobie tak naprawdę nie wmówiłam, że gdybym była tam to by było lepiej?
I w sumie ani szczęśliwa, ani nieszczęśliwa jestem po prostu zaplątana, bez sił by się wydostać, aj sama nie wiem.

Prawdziwy wędrownik by umiał, znalazł by gdzieś w sobie te resztki sił by ruszyć do działania, nie ważne że jest sam. (na gadaniu się chyba kończy, ja jeszcze tak nie potrafię)